piątek, 25 marca 2016

Rozdział 4 - Scarlett

„[...] ocean czasu - chcemy czy nie - zawsze zwraca nam to, 
co w nim kiedyś pogrzebaliśmy”.

Sześć, sześć, sześć. 
AAA, NIE ZABIJAJCIE GO! Zrobię wszystko, wszystko. Bo... Go kocham. Proszę nie. NIEEE... - Hermiona krzyczała i płakała przez sen. Obudziła tym samym Dracon'a, który był przygotowany na wszystko, ale nie na Gryfonkę w łożku jego przyjaciela, którego na dodatek nie było w pokoju. Dziewczyna płakała i krzyczała coraz głośniej. 
- Super, zawsze ja muszę robić za niańkę. - westchnął i podszedł do łóżka przyjaciela. Usiadł na nim. - Granger, spokojnie...
- Zostawcie go, zostawcie. Nie róbcie mu krzywdy, mnie zabijcie... Malfoy! - blondwłosy chłopak podskoczył na dźwięk swojego nazwiska, ale dziewczyna nadal była pogrążona w śnie (czyt. koszmarze). Nagle zaczęła się tarzać po łożku, Draco miał tego dość. Zaczął bić ją w twarz, ale nie przyniosło to żadnego efektu. Usiadł na dziewczynie i podjął się nowej taktyki. Pogłaskał ją po włosach i już po chwili ucichła. 
- Granger... - wyszeptał i dziewczyna już po chwili otworzyła oczy. Otworzyła usta w geście zdziwienia, po chwili je zamknęła. Powtórzyła tę czynność kilka razy, ale przerwał jej śmiech chłopaka. 
- Wyglądasz jak ryba. 
- O Mój Boże. Powiedz mi, że mnie nie zgwałciłeś i że nie usunąłeś mi pamięci. 
- Oj, a jak krzyczałaś tej nocy, Granger. A moje nazwisko, w twoich ustach brzmiało...
- Przestań, nie mogę w to uwierzyć. Podałes mi pigułki gwałtu, czy jak? Jak mogłam się tak stoczyć, jak mogłam z tobą stracić dziew... - zamilkła, kiedy uświadomiła sobie co i komu właśnie powiedziała. 
- Nie wierzę w to Granger. Ty... Jestes... Nie wytrzymam... - pomiędzy atakami śmiechu patrzył na Gryfonkę pełnym politowania wzrokiem. - Zesram się tu zaraz. 
- A papier toaletowy masz? Jesteś takim prostakiem, Malfoy. - warknęła Hermiona i podeszła do drzwi. - Nie rozumiem, jak możesz się wyśmiewać z tego, że... Jestem normalna. 
Na to stwierdzenie chłopak ponownie wybuchł śmiechem. Dziewczyna poczekała chwilę, aż się uspokoił i ponownie się odezwała.
- No w sensie, że... Mam do siebie szacunek i czekam na odpowiednią osobę? - widząc minę Malfoy'a, który zastanawiał się, w jakim wieku ona się urodziła i wychowała, uśmiechnęła się z satysfakcją. - HA! 
- Granger, nie wiem z kim się założyłaś, ale obiecuję, że dam ci dwa razy więcej, jeśli pójdziesz z kimś do łóżka. 
- Uważam tą dyskusję za zakończoną. Żegnam. 
Wyszła z pokoju i na podkreślenie swoich słów trzasnęła drzwiami. Nie wiedziała w tej chwili nic. Przez jej głowę przebiegało tysiąc myśli. Zegarek na ścianie w salonie wskazywał godzinę szóstą. Szybko przebrała się w wygodne dresy i ciepłą bluzę z kapturem. Już po chwili biegała zaśnieżonymi ulicami Sztokholmu. Na dworze było ciemno, nie, nie ciemno. Było szaro, ale niebo miało też odcienie niebieskiego. 
" Zupełnie jak oczy Malfoy'a." - pomyślała i już po chwili skarciła się w duchu za swoje myśli. - "Boże... wariuję."
Biegała i zastanawiała się nad wszystkim, co ją spotkało w życiu. Miała wszystko poukładane, jej życie było idealne. Miała kochających rodziców, świetnego chłopaka, najlepszych przyjaciół, cudowny dom... A później wszystko zniknęło. Rodzice zmarli, chłopak wyjechał, bo 'potrzebował przerwy', przyjaciele ją zostawili, została tylko Ginny, a dom został sprzedany. Najgorsze było to, że nie miała rodziny. Nie miała osoby, która mimo kłótni, wylanych łez jej nie zostawi. Gin mogła wyjechać, kiedy tylko zapragnie, a ona zostałaby sama. 
To śmieszne, jak bardzo wtedy się myliła, jak bardzo jej życie miało się zmienić. 
Ale wróćmy do biegania, nie będę wyprzedzać faktów. 
Uwielbiała samotność, ale też jej nienawidziła. Kochała biegać. Minęła opuszczony budynek i powróciło do niej wspomnienie. 
*
Siedziała na trawie i robiła wianek dla swojej nowej koleżanki. Poznały się pięć minut temu. Chyba, nikt jej nie powiedział co to znaczy pięć minut, ale dorośli zawsze, na wszystko odpowiadali pięć minut. Gotowy wianek założyła na głowę czarnowłosej dziewczynki. Ta podniosła swoje zielone oczy i uśmiechnęła się. Była szczęśliwa. 
- Też ci zrobiłam wianek. To będą nasze korony przyjaźni. - mówiąc to założyła go na głowę małej dziewczynki z długimi, pięknymi włosami. - Jestem Scarlett Elizabeth Rith. 
- Hermiona Elena* Granger. Gdzie mieszkasz? 
- Bardzo ładne imię. W tamtym domu. - powiedziała i wskazała ręką mały domek. Był szary, brudny i brzydki. - Mamy taki ładny ogródek... Chodź, pokażę ci. 
Już po chwili dziewczynki siedziały i bawiły się wsród kwiatków. Nagle Scarlett wstała i zerwała kilka kwiatków. Były ładne. 
- To są konwalie, moje ulubione kwiatki. Są takie ładne. Zapamiętaj, k-o-n-w-a-l-i-e. - wzięła i włożyła część kwiatów w swoje włosy, a część we włosy Hermiony. - Mama mnie nauczyła. Ale ona jest teraz u Pana Boga, tak mówi mój tata. 
- Mój piesek też jest u Pana Boga. Tak mi mama powiedziała. Może on się teraz bawi z Twoją mamą? 
- Może... - powiedziała cicho Scarlett głęboko się nad czymś zastanawiając. - Mogę ci zdradzić sekret?
- Kocham sekrety. - krzyknęła Hermiona i uśmiechnęła się tajemniczo. 
- Przyrzeknij, że nikomu nie powiesz. 
- Przyrzekam. 
- Na co? - zapytała Scarlett i spojrzała wyczekująco na Hermionę. Dziewczynka zawahała się na moment, jednak po chwili odezwała się cichym, poważnym głosem. 
- Na naszą przyjaźń. 
- Dobrze... Mój tata i moja mama byli czarodziejami i potrafili czarować. Mój tata mówi, że ja też będę umiała. 
- To ładnie. Ja nie umiem czarować. 
Dziewczynka nerwowo przeczesała swoje czarne włosy i pomyślała. Dotknęła swojego serca i dotknęła serca Hermiony. 
- Też jesteś magiczna. Ja to wiem. - powiedziała i podeszła do drzwi do swojego domu. - Zobaczymy się jutro...
I już po chwili w ogrodzie nie było nikogo, zostały tylko powyrywane kwiatki i czerwony płaszczyk Hermiony. 
*
Już po paru minutach truchtu znalazła się na moście. Z jednej strony mostu było zalodzone jezioro, a z drugiej rzeka, na której nie było ani grama lodu. 
Pewnie cała historia potoczyłaby się inaczej, gdyby nie przystanęła, żeby zawiązać sznurówkę. Po sekundzie usłyszała czyjś krzyk. Wołanie o pomoc. Dochodziło z rzeki. Spojrzała w dół i jej serce stanęło na moment. W wodzie pływała, a raczej topiła się mała dziewczynka. Nie myśląc o niebezpieczeństwie skoczyła do wody. Nigdy nie płynęła dobrze, ani szybko. Zawsze bała się głębokiej wody. W tym momencie była ona przeraźliwie zimna, ale nie robiło to żadnej różnicy. Miała cel - uratować dziewczynkę. Po chwili dopłynęła do niej i złapała za rękę. Po paru minutach wydostała się na brzeg. Położyła dziecko na chodniku i spojrzała na nie. Dziewczynka była ładna, miała długie blond włosy i zielone oczy. Była blada, a na jej policzkach widniał rumieniec spowodowany zimnem. 
- Dziękuje. - szepnęła cicho i zamknęła oczy. Hermiona już po chwili biegła w stronę hotelu z małą na rękach. Nie liczyło się już nic, oprócz uratowania tej małej dziewczynki, która zemdlała i nie chciała się obudzić. 
- Nie umrzesz, obiecuje ci to. - powtarzała Hermiona. 
Po minucie była na miejscu. Wpadła do hotelu i położyła małą na kanapie w salonie. Nie myśląc długo zaczęła ją rozbierać. Wbiegła do swojego pokoju i zabrała wszystkie możliwe koce i kołdry, nawet te Ginny. Przykryła dziewczynkę, ale to wciąż nie pomagało. Szybko wpadła do pokoju Malfoy'a i Zabini'ego i wzięła też ich nakrycia. Wyszła z pokoju, zostawiając w nim zszokowanego Dracon'a. Chłopak westchnął i wyszedł za dziewczyną, która wygladała tragicznie. Miała mokre ubrania i włosy. Była potwornie blada, a jej usta były szare. Zobaczył jak siedzi na podłodze przy kanapie, na której była góra koców. 
- Co ty odpierdalasz, Granger? - warknął widząc, że dziewczyna nie zamierza się ogrzać, ani oddać mu jego przykrycia. Podniosła na niego wzrok i wiedział, że dzieje się coś złego. Jej spojrzenie było potwornie smutne. - Rozbieraj się, teraz.
Dziewczyna zdjęła kurtkę, kiedy nagle koce zaczęły spadać, a na kanapie pojawiła się mała blondynka.
- Hej wujku! 
Wspomnienia do nas wracają, w najbardziej odpowiednim momencie.
Pamiętajcie.


* - Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że drugie imię Hermiony to nie Elena. Jednak na potrzeby opowiadania zostało ono zmienione. 

Hej, tu Eureka. Przychodzę z nowym rozdziałem. Mam nadzieję, że Wam się podoba. Jest to na razie mój ulubiony rozdział. 

3 komentarze:

  1. Podoba, podoba i to jeszcze jak! Cieszę się, że Hermiona pokonała swój strach do wody i uratowała tą małą :)
    Twoje opowiadanie coraz bardziej mi się podoba;]
    Pozdrawiam
    Arabella

    OdpowiedzUsuń
  2. WUJKU? Czyżby pokrewieństwo? Świetny rozdział, bardzo mi się podoba. Szczególnie Scarlett(?) !!! Mam nadzieję, że czarnowłosa się jeszcze pojawi!

    http://zaklecieproteuszadramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominowałam cię do zabawy 13 rzeczy, które kocham!
    Tu zobacz co to:D
    http://zaklecieproteuszadramione.blogspot.com/2016/03/witam-zostaam-nominowana-do-zabawy-13.html#links

    OdpowiedzUsuń