"A potem ją zobaczył... Stała tam i była taka jak wtedy. Nie, nie ładna. Była zagubiona. A ja byłem jej potrzebny, żeby odnalazła to, co zgubiła..."
Szybko znaleźli się w hostelu. City Bacpackers Hostel* znajdował się w samym centrum Sztokholmu. Od razu dostali kod do pokoju. Weszli do salonu, w którym było mnóstwo ludzi, wszyscy spojrzeli na nich. No tak, przyciągali dziewczyny i byli tego świadomi, ale w tym momencie im to przeszkadzało. Przystojny, wysoki blondyn i przystojny, czarnoskóry chłopak.
Jeden z nich westchnął, drugi się uśmiechnął.
- Hejka geje! - krzyknął Blaise. Ludzie spojrzeli na niego, jak na wariata. Malfoy słysząc słowa chłopaka parsknął śmiechem, jednak już po chwili się zreflektował i pokręcił głową z politowaniem.
- Milcz, Zabini. - warknął chłopak i już podszedł do czarnych drzwi o numerze 287. Pod numerem była napisana nazwa pokoju.
Hell.
Piekło.
Obok, były zupełnie inne drzwi. Białe. Numer 288.
Himlen.
Niebo.
Chłopak znał szwedzki, wiedział co oznaczało, to słowo. Prychnął i chwycił za klamkę do 'piekła', jednak powstrzymał go jego przyjaciel.
- Nie martwcie się. Mamy mały kryzys w związku. Ale panuje nad tym. Widzicie? - powiedział i wskazał na blondyna. - To mój chłopak, czeka, aż przyjdę do sypialni... Smoku?!! Nie denerwuj się. Weź głęboki wdech. Policz do...
- Możesz mi do cholery powiedzieć, dlaczego przedstawiłeś mnie jako geja?
- Rozumiem, że jesteś lekko zaskoczony, ale chciałem poprawić ci humorek. Jesteś taki smutny, jak moja babcia, kiedy mówię jej, że musi się wykapać i wtedy...
- Stop, serio nie musze znać szczegółów. - powiedział i uchylił drzwi. Pozwolił Blaise'owi wejść i przytrzymał drzwi. - AHA I NIE JESTEM GEJEM.
Wszedł do pokoju i zamknął drzwi z głośnym trzaskiem. Rozejrzał się, w pomieszczeniu były tylko dwa łóżka i dwie szafy. Dominował tu kolor szary.
Położył walizkę na podłodze. Otworzył ją jednym ruchem i wyjął książkę.
Historia Hogwartu.
Podszedł do drzwi i spojrzał na przyjaciela, który leżał na łożku. Było widać, że był zmęczony długą podróżą.
- Idę czytać. Możesz się teraz wyspać, pózniej skoczymy do sklepu. Jeśli będziesz miał siły.
- Smoku...
- Hm?
- Dzięki.
- Za co?
- Za to, że tu jesteś.
Kąciki jego ust wygięły się w lekkim uśmiechu. Wyszedł i zamknął drzwi. Bardzo cicho, żeby nie przeszkadzać przyjacielowi. Znalazł fotel, na którym usiadł i zatopił się w lekturze.
*
Westchnęła. Już od godziny stały na tym mrozie i próbowały znaleźć hotel. Spojrzała na swoją rudowłosą przyjaciółkę, która trzymała mapę i rozglądała się wokół. Miała już dość, znajdowały się w samym centum Sztokholmu, stojąc na jednej z najbardziej ruchliwych ulic.
- Zaczekaj tu na mnie. - powiedziała Hermiona i podeszła do dwóch policjantów. Nie wyglądali groźnie, jeden z nich był niski i szczupły, a drugi niski i pulchny.
- Przepraszam, gdzie znajdę City Bacpackers Hostel?
Spojrzeli na nią i zaczęli tłumaczyć z niezwykłym entuzjazmem. 300 metrów prosto, pierwsza uliczka po prawej. Podziękowała i wróciła z uśmiechem do przyjaciółki. Wszystko jej wytłumaczyła i ruszyły. Po dziesięciu minutach znalazły się w hostelu. Dostały kod do swojego pokoju, jednak najpierw musiały przejść przez pustą kuchnię i salon pełen ludzi. Rozejrzały się. W rogu na fotelu siedział jakiś blondwłosy chłopak i czytał coś, co wielkością przypominało Historię Hogwartu. Wydawał im się bardzo znajomy. Po chwili podniósł głowę i spojrzał na dziewczyny. One też wydawały mu się bardzo znajome. Jedna z nich miała długie brązowe włosy, lekko rozjaśnione na końcówkach, ciemne oczy w kolorze gorzkiej czekolady i malinowe usta. Była nawet wysoka. Miała około 174 cm. Była ładna. Obok niej stała niska, rudowłosa dziewczyna. Też była ładna, ale jemu bardziej do gustu przypadła ta pierwsza. Kiedy ich oczy się spotkały, był pewien, że już ją kiedyś widział. Pomyśleli o tym samym. W tym samym czasie...
Te oczy. Widziałem je.
Te oczy. Widziałam je.
Po chwili dziewczyny zniknęły w pokoju. Tym, który był obok ich pokoju. Niebo.
Prychnął, no bo do którego innego pokoju mogły trafić.
Poszedł do Blaise'a i opowiedział mu o nich.
- Ok, chodź. Wyjdziemy i będziemy czekać. Powiem Ci, czy też je znam.
*
Dziewczyny siedziały i myślały, kim był ten chłopak.
Jasne blond włosy, niebieskie oczy, blada cera.
Ciszę przerwała Hermiona, która poderwała się z łóżka.
- Widziałam go kiedyś.
- Ja też...
Znów zapadła cisza, po dłuższej chwili przerwała ją Ginny.
- Idę wziąć prysznic. Idziesz ze mną?
- Jasne.
Dziewczyny wzięły ręczniki i wyszły z pokoju. Była jedna łazienka na dwa pokoje, nie wiedziały jeszcze z kim bedą ją dzielić.
Weszły szybko do pomieszczenia i prawie zderzyły się z tym tajemniczym chłopakiem. Był ubrany w czarne dresowe spodnie. W ręku trzymał ręcznik. Jego blond włosy były teraz mokre, a kropelki wody spadały na podłogę. W pomieszczeniu zapadła ogromna cisza. Dziewczyny patrzyły na chłopaka, a chłopak patrzył na nie. I wydawało się, że ta chwila będzie trwać wiecznie, gdyby nie wesoły głos Blaise'a.
- Smoku? Co tam tak cicho? - zawołał i po chwili pojawił się w łazience. Spojrzał na dziewczyny i opadła mu szczęka. Ginny odwróciła się i widząc chłopaka szturchnęła lekko swoją przyjaciółkę. Kiedy ta się wreszcie odwróciła poznała chłopaka od razu. Wiedziała kim on jest, ale w tamtym momencie odebrało mu mowę. - I ty ich nie poznałeś? Te rude włosy? To oczywiste, że...
- Weasley... - powiedział chłopak i skinął lekko głową w jej kierunku. Jego głos był zimny, ale nie wyrażał pogardy, tak jak za czasów szkoły. Dziewczyna odwzajemniła jego gest.
- Brawo, Sherlock'u. A ta druga to... - zaczął Blaise, jednak Draco szybko mu przerwał.
- Nie wiem...
- Czy to nie jest oczywiste? Przecież to Granger... Jak ty mogłeś ich nie poznać?! - westchnął Blaise, jednak w tamtym momencie nikt go nie słuchał.
- Granger? - zapytał blondwłosy chłopak. Sposób w jaki wymówił jej nazwisko, był taki znajomy. Już wiedziała kim on jest.
- Malfoy...
Powiedziała dziewczyna i spojrzała wyzywająco w oczy chłopaka.
- Powiedziałbym, że miło cię widzieć, ale nie doczekasz się takiego dnia. Szlamo.
Blaise spojrzał na chłopaka z politowaniem, znów to robił, znów ranił ludzi...
- Przepraszam. - powiedział cicho Blaise i spojrzał na Hermionę z takim bólem w oczach, jakiego nie widziała jeszcze u nikogo. Widać było, że nie był zachwycony zachowaniem przyjaciela.
- Wybaczam. - odpowiedziała równie cicho, bojąc się tego, że coś zniszczy, jeśli powie głośniej.
Bo to słowa niszczyły,
To słowa raniły,
To słowa cieszyły,
Ale w tamtym momencie,
Nikt nie potrzebował słów.
Przekazali sobie wszystko spojrzeniem.
Wybaczenie.
Pamiętajcie, że należy wybaczać, każdemu.
Wybaczajcie.
Hej, jestem z drugą częścią pierwszego rozdziału. Mam nadzieję, że jest dobry.
PS// SZUKAM BETY, jesli jestes chętny/a to napisz na maila: bransoletki.i.bizuteria.10.02@gmail.com
*City Bacpackers Hostel, jest prawdziwym hostelem, w Sztokholmie. Jeśli ktoś się tam wybiera, to gorąco polecam. A no i część tej historii jest prawdziwa. Mam tylko nadzieję, że kiedyś odnajdę tego chłopaka...
czekam na kolejny rozdział :>
OdpowiedzUsuńświetne opowiadanie, lubie twoj styl pisania
czytałam twoje opowiadanie- Nie płacz jak odejdę Dramione
Szkoda, ze go nie dokończyłaś
Pozdrawiam cie Eureko!
Jestes jedna z lepszych autorek.
Łohoho spotkanie face tu face :D Oczywiście Malfoy chamski jak zwykle. Mam nadzieję, że przestanie rzucać szlamami na prawo i lewo ;) Fajnie, że chociaż Blaise ma trochę kultury :)
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszy ciąg i życzę weny!
Pozdrawiam
Arcanum Felis
zapraszam na moje drugie tłumaczenie
http://simply-irresistible-dramione.blogspot.com/
Ughhh... skasowal mi sie komentarz.
OdpowiedzUsuńKrotko : rozdzial super, styl pisania bardzo wciągający, czekam na więcej. Pozdrawiam ��